Mija kolejne lato, dla niecierpliwego ogrodnika kolejny etap oczekiwania na efekty. Na ogród skończony. To oczywiście bzdura. Tworzenie ogrodu nie kończy się nigdy. Cokolwiek w nim robimy, on tworzy się sam, poddając się naszej sugestii, bądź nie.
Zbyt wiele w tym sezonie nie sugeruję (sadzę, przesadzam), raczej pielęgnuję, odpoczywam i oswajam się z myślą, że ta zieleń to i tak cud w ogrodzie na piasku. Przez 6 ostatnich lat zajmowałam się głównie połową ogrodu próbując przystosować ziemię do wymagań roślin, które sobie wymyśliłam. Był więc nawóz zielony, był rosahumus, granulowany obornik i kompost, który niełatwo tu wytwarzać ze względu na niedobór podstawowego składnika do jego produkcji: kuchennych resztek ;-) Bez nich kompost tworzy się wolniej i nie jest tak treściwy:-( A rośliny? Pozostają te najbardziej wytrzymałe i odporne na warunki. A to widać dopiero po ok. 3 latach od posadzenia.
Hortensje
Wytrzymują tu jedynie bukietowe, przycinane wiosną i kwitnące na tegorocznych pędach nieźle wygladają. Z pewnością nie są tak okazałe jak w ogrodach o żyznej ziemi, ale nawet kilkanaście tych przepięknych kwiatów sprawia mi ogromną radość! W tym roku wiosną nie przycięłam jednej z nich, więc wypuściła pędy z zeszłorocznych i kwiatów jest sporo. Jest też bardziej rozłożysta. Nie jest to egzemplarz katalogowy ale za to mój ;-) i w tym ogrodzie wygląda zjawiskowo ;-)
Azalie japońskie
Nieźle sobie radzą, zwłaszcza kilkuletnia Rosalind o pięknym lekko płożącym pokroju. Kwitnie na jaskraworóżowo i jest zimozielona.
Wrzos i wrzosiec
Posadzone na próbe, wyglądają dobrze, chyba dosadzę im coś do towarzystwa. wprawdzie kwitnienie nie jest imponujące, ale to dlatego, że ich nie przycinałam.
Kaliny koralowe
Bywają dla nich trudne lata, wyglądają wtedy smutno, mało ulistnione gałązki wskazują chyba na niedobór wody, może słońca? W tym roku są jednak dość gęste, zielone.
Nowa kalina w ogrodzie: zimozielona kalina pragense
Trawnik
W tym roku postawiłam na nawozy krótkodziałające i moim zdaniem efekt jest lepszy. Na piaszczystych glebach nawóz wypłukuje się szybciej niż na cięższych glebach, dlatego nawóz długodziałający nie ma szans na dłuższe działanie w glebie. Na zdjęciach świeżo skoszona darń i widoczne miejsca po dosiewkach.
GNOJÓWKA Z POKRZYW!
Dużo o niej czytałam, a ponieważ co roku w niezagospodarowanym kącie ogrodu rośnie pokaźna kępa pokrzyw postanowiłam spróbować. Efekt był zaskakujący! Piękne przyrosty, bujna zieleń, z trudem powstrzymałam się z nawożeniem z końcem lipca :-( Tak trzeba, żeby zbytnio nie pobudzać azotem roślin do wzrostu przed zimą - nowe pędy muszą zdążyć zdrewnieć. W produkcji gnojówki popełniłam dwa błedy. Nie przykryłam pojemnika siatką i niestety wielkie kolorowe muchy złożyły jaja, z których wylęgło się coś, co nie ułatwiało mi pracy i tak trudnej ze względu na zapach ;-) Drugi błąd polegał na tym, że nastawiłam tylko jeden pojemnik trochę późno i zakończyłam nawożenie z końcem lipca, nie pamiętając o tym, że można dłużej nawozić rośliny jednoroczne! W przyszłym roku to wykorzystam, będę również robić z gnojówki opryski, żeby wzmacniać rośliny w walce ze szkodnikami i chorobami.
Przepis na gnojówkę z pokrzyw:
1 kg ziela świeżego, nie kwitnącego zalać 10 l wody. Oczywiście nie ważyłam pokrzyw, intuicyjnie zapakowałami ubiłam pokrzywy w pojemniku, który zalałam taką ilością wody aby tylko zakryło ziele. Przykryć należy gęstą siatką np. starą firanką aby uniemożliwić dostęp owadom i innym żyjątkom. Mieszać codziennie. Po około dwóch tygodniach, gnojówka jest gotowa. Podlewamy rozcieńczając 1:10, opryski 1:20
Mchy w naszym ogrodzie nie są nieproszonymi gośćmi. Przeciwnie, nadają ogrodowi leśnego klimatu, dlatego bardzo je lubię. Pojawiają się na pniach drzew, na mniej nasłonecznionych brzegach trawnika, ale także w różnych innych miejscach, np na słupkach ogrodzeniowych
A oto samosiejka cisa :) Podejrzewam, że w tym samo-zasianiu pomagał jakiś szpak albo inny ptak :) i jestem mu wdzięczna. Miejsce odpowiednie, obłożyłam kamieniami, żeby przez przypadek nie usunąć i... czekam :)
Kącik z parzydłem, które pięknie się barwi na żółto jesienią
Tego berberysa przesadzałam w zeszłym roku z cienistego miejsca w bardziej słoneczne, aby zyskał kolor. Był już spory, kilkuletni, bałam się, że się nie przyjmie, ale udało się
Po kilku latach zaryzykowałam również przesadzając dwie pokaźne kępy bukszpanu, który ginął w zaroślach pod płotem. Pomyślałam, że przy tarasie będzie mu lepiej i chyba się nie myliłam
Powonik pod drzewem? Czemu nie? Tylko chyba wybrałam nieodpowiednią odmianę. Ten nie czepia się ogonkami (wąsami) tylko pędami a to nie jest łatwe na pniu sosny, więc pomagam mu jak umiem. W przyszłym roku wymyślę jakiś lepszy sposób ;)
Ten języcznik nie radził sobie w całkowitym cieniu, przez trzy lata nie potrafił się przystosować, za to kiedy go przesadziłam, pięknie się rozszalał
Wiosenne wyjazdy na działkę zdominowały w tym roku rozmnażające się ptaki. Zawiesiliśmy budki lęgowe w których w kolejności zamieszkiwały różne ptaki. Obserwowanie ich w czasie leniuchowania na tarasie to najprzyjemniejsze chwile.
Porządkowanie rabat i zaniedbanych części ogrodu...
Męczą mnie jeszcze takie miejsca w ogrodzie, które wymagają gruntownego uporządkowania. Na etapie zakładania pierwszych rabat, popełniłam zasadniczy błąd, przed którym przestrzegam: nie założyłam kompostownika. Dlatego wszelkie resztki lądowały w najbliższym kącie ogrodu z myślą: później to sprzątnę. Po pewnym czasie miałam już plan założenia kompostownika, ale taki trochę bez składu i ładu, a ponieważ góra szyszek, igieł i liści i gałęzi urosła i nic nie wskazywało, aby z tej chaotycznej zbieraniny wytworzył się kompost, porzuciłam to miejsce zostawiając pagórek do uporządkowania... kiedyś...
I właśnie nastał ten czas, zwłaszcza, że góra ogrodowych resztek zaczęła niszczyć ogrodzenie, opierając się o siatkę. Postanowiliśmy umocnić ogrodzenie i złagodzić "pagórek", który w tym miejscu być musi i jest nie do wyrównania ze względu na korzenie drzew rosnących na tym lekkim wzniesieniu.
Początek prac daje nadzieję, że w tym miejscu powstanie żywopłot i nowe rabaty :) Po kilku latach wytworzyła się tu całkiem dobra próchnica :)
Jak już wspominałam nie raz, ziemia tu sucha, piaszczysta, rośliny rosną słabo, niektóre nie dają rady... Postanowiłam więc wzbogacić ją obornikiem. To chyba jedyny skuteczny sposób (oprócz wymiany wierzchniej warstwy ziemi- co już jest nierealne) na to aby poprawić strukturę gleby. Muszę więc zebrać całą odwagę jaką zdołam u siebie znaleźć i udać się do tutejszego sklepu po informację o gospodarzach, którzy mogliby mi trochę tego dobra sprzedać :) Zbieram tę odwagę już kilka lat, ale wiem, że to konieczność, bo na takim piachu ciężko będzie się doczekać dużych i zdrowych okazów...
Jedna z nowych rabat czekających na nasadzenia (ale najpierw obornik)
Rok 2014